Intro

Dlaczego patyczaki? Hodowla patyczaków jest w większości przypadków zajęciem prostym, nie mają wielkich wymagań, nie trzeba ich wyprowadzać na spacer ale można brać na ręce :)

I ciągłe pytania: "Gdzie one są?"

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Nieodpowiedzialność "hodowców"

Hodowla zwierząt jest nie tylko czystą przyjemnością ale i obowiązkiem. Niestety, ludzie często zapominają o tym i traktują zwierzęta, szczególnie egzotyczne, choć nie tylko, jak zabawkę kupioną dla dzieci. Zabawka się znudzi, zwierzak w kąt albo fora ze dwora. Osobiście jestem przeciwnikiem kupowania małym dzieciom jakichkolwiek zwierząt, zresztą nawet nastolatki czy ludzie dorośli zachowują się jak smarkateria i po prostu idiotycznie.

Rozmaite mody na żółwie, węże, pająki czy inne "dziwne" zwierzęta oraz wszędobylski kult młodości czyli zdziecinnienia propagowany przez koncerny, korporacje i usłużne media powoduje zanik nie tylko mechanizmów obronnych ale empatii i współczucia dla drugiego człowieka czy żyjątka. Znudzenie "zabawkami"jest tylko jednym z elementów składowych problemu. Innym jest głupota "niedzielnych hodowców", którzy chcą się przekonać czy zwierzak, gatunek często inwazyjny dla naszego ekosystemu, przetrwa w innym klimacie i warunkach. Kończy się to tak samo tragicznie jak przypadek opisany wyżej. Albo jeszcze gorzej:



Co to ma wspólnego z patyczakami? Przy paru miesiącach wiosny i lata, nawet do wczesnej jesieni, przy ciepłych nocach, "eksperymenty" mogłyby zapewne się udać nawet i w naszych lasach... Jeśli decydujemy się na zwierzę egzotyczne dbajmy o nie. Nie traktujmy jak zabawki i nie wyrzucajmy na śmietnik niczym zepsutego misia z dzieciństwa. Mniej czy bardziej inteligentne ale jest to twór żywy, ma prawo do życia. Opiekując się nim, poznajemy jego zwyczaje i możemy bardziej poznać...siebie :)

1 komentarz:

  1. Widzisz, trafiłam na Twojego bloga właśnie z powodu czyjejś nieodpowiedzialności. Mianowicie moja 9-letnia siostra dostała patyczaka na "żywej lekcji przyrody". Inne dzieci sobie takiego patyczaka mogła kupić i większość tak zrobiła. Patyczak musiał przesiedzieć półtora dnia w małym plastikowym pudełku, zanim pojechałam po terrarium i ściółkę... Ale to tylko jeden przypadek. Podejrzewam, że większość(jeśli nie wszystkie) kolegów naszego patyczaka skończyła w koszu na śmieci albo "na wolności"... Siostra zresztą mi opowiedziała, jak dzieci się "bawiły" z tymi zwierzakami. Nasz patyczak praktycznie nie ma czułków i nie chce jeść. Nie wiem, czy przeżyje, ale staram się o to. Przykre jest to, jak się traktuje zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń