Intro

Dlaczego patyczaki? Hodowla patyczaków jest w większości przypadków zajęciem prostym, nie mają wielkich wymagań, nie trzeba ich wyprowadzać na spacer ale można brać na ręce :)

I ciągłe pytania: "Gdzie one są?"

sobota, 7 listopada 2015

5 minut od domu :)

Wątek pokarmowy jest jak niekończąca się opowieść. Obojętnie ile napiszę i tak będzie za mało albo za chwilę pojawi się nowy temat :) Każdy hodowca patyczaków doskonale zna sytuację poszukiwania zieleniny dla swoich owadów w hodowli. Wynikają z tego dziwne sytuacje, niektóre śmieszne, inne dość groźne.


Hodowcy szukający w okolicy (czy w lesie) pokarmu bywają brani za zielarzy, miłośników "ziół" innego rodzaju, w końcu za podejrzanych typów włóczących się i szukających czegoś (skarbów?) Trudno mi doradzać w tej kwestii - osobiście raz czy dwa miałem okazję uczestniczyć w "akcjach" związanych z mylnym postrzeganiem mojej skromnej osoby. Na pewno ważny jest ubiór i zachowanie. Chodzenie z otwartym nożem czy scyzorykiem wśród ludzi po uczęszczanych szlakach leśnych raczej nie będzie dobrym pomysłem...Zaciekawionym można wyjaśnić w czym rzecz i może dzięki temu wzrośnie grono hodowców? Aby nie rzucać się w oczy i nie budzić zgrozy lepiej chodzić własnymi ścieżkami (dosłownie), przy okazji mamy możliwość zaczerpnięcia świeżego powietrza. Jak widać, hodowla owadów egzotycznych daje same plusy. Ale, ale...do rzeczy. 


Szukając pokarmu w lesie czy błąkając się po okolicy (późną jesienią czy zimą) zestresowani brakiem liści (śniegu akurat ostatnio jak na lekarstwo ale nikt nie zagwarantuje, że w tym czy przyszłym roku też tak będzie), rezerwowo hodując na balkonie własne liście czy kupując (bardzo rezerwowo i naprawdę radzę rzadko) natkę pietruszki zapominamy o...hodowlach pod folią czy szkłem, całorocznych, gdzie są i truskawki i mięta czy nawet dziczki jeżynowe. Warto o tym pamiętać. Podobnie jak o tym, że szukając daleko czy organizując prawdziwe "wyprawy" do lasu po jeżynę,malinę, różę i inne kłujące krzaczory ;) zapominamy o okolicy nam najbliższej, gdzie np. bluszcz wisi na płotach sąsiadów w megailościach a pod płotem trzy kroki od domu mamy piękne okazy jedzonka. Rozejrzyjcie się po drodze do szkoły, pracy, domu czy sklepu. Jedzenie dla patyczaków jest wszędzie! Oszczędzi wam to czasu i energii, które przecież można poświęcić na czytanie bloga albo książek.



2 komentarze:

  1. Nie wpędzajmy się w paranoje. Wybieram się, robię swoje i wracam, a jeśli wzbudza to w kimś sensację, cóż niech wzbudza, to żaden problem, a nawet gdyby miał by z tego jakiś, to nie na tyle bym miał kitrać się z nożem chodząc własnymi ścieżkami, bez przesady.
    Pozdrawia hodowca straszyków.

    OdpowiedzUsuń